Byliśmy prawie u celu. Od zobaczenia Harry' ego dzieliła mnie jedynie szara, obskurna ściana, z której schodził tynk, a za którą aktualnie stałam.
- Nie masz czego. My tu wszyscy jesteśmy dla ciebie, żeby ci pomóc. - Natty trzymała mnie za rękę, dodając tym otuchy.
- Dobrze, możemy zacząć - powiedziałam, gdy wzięłam głęboki wdech i zajęłam miejsce na przeciw, gdzie za chwilę miał pojawić się Harry, za kratami.
Usłyszałam kroki kilka metrów przed sobą i już po chwili przede mną stał Harry Styles, a po jego obu bokach dwóch rosłych ochroniarzy.
- Jednak przyszłaś - usłyszałam jego zachrypnięty głos po tak długim okresie czasu.
Przyznam szczerze, tęskniłam by go usłyszeć. Odważyłam się w końcu na niego spojrzeć. Obie dłonie miał skute kajdankami i trzymał je mocno ściśnięte na prętach, które ograniczają mu wolność. Jego włosy były o wiele dłuższe i jeszcze bardziej poskręcane, opadając swobodnie po bokach twarzy. Widziałam delikatny zarost na jego policzkach. Wpatrywał się we mnie, jakby miał mnie zaraz stracić i chce się nacieszyć ostatnimi chwilami.
- Tak - powiedziałam cicho.
- Możecie załatwić nas na chwilę samych? - zapytał ochroniarzy po swojej stronie, patrząc na jednego. - Nic jej nie zrobię.
- Panienko? - usłyszałam pytanie skierowane do mnie.
To jeden z policjantów, który nas tu przeprowadził. Kiwnęłam prawie niewidocznie głową na znak, że może iść.
- Dobrze. Będziemy przy wejściu.
Zobaczyłam, jak ci dwaj od Harry' ego odchodzą, a i moi sojusznicy odeszli. Byliśmy całkiem sami.
- Anabell... Podejdź proszę - usłyszałam jego cichy głos, gdy to mówił. Spełniam jego prośbę i podchodzę kilka kroków bliżej niego. Dzieli nas może ze dwadzieścia centymetrów i kraty.
- Dziękuję - powiedział, a ja odważyłam się w końcu pierwszy raz spojrzeć mu w oczy. Pierwsze co, to nie zobaczyłam w nich tego błysku, który tylko on miał. Były smutno zielone. Po prostu.
- Harry...
- Mogę dotknąć twojego policzka? - zapytał, patrząc cały czas w moje oczy. - Proszę. Tylko tyle Anabell.
Słysząc swoje imię wydobywające się z jego warg, poczułam, jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Znowu mnie omamia, ale do cholery, chciałam tego. Pozwoliłam mu. Poczułam jego delikatną skórę dłoni na moim policzku, całkiem zapominając o złych przeżyciach z nim związanych. Przymknęłam oczy.
- Przepraszam Ana. Przepraszam - powiedział cicho, głaszcząc delikatnie skórę. Wiedziałam, że nadal patrzy na mnie. Poczułam drugą dłoń na policzku i to, jak przybliża moją twarz do swojej. Czułam jego nos przy moim.
- Harry...
Szybko i całkiem nie wiedząc co robię, złączyłam jego usta ze swoimi. Potrzebowałam tego, teraz to wiem. Oddawał całusy z żarliwością równą mojej. Nie chciałam kończyć, ale skończyło się powietrze.
- Kocham cię Anabell. Przepraszam... Ja... Gdybym tylko mógł, pokazałbym ci, jak cholernie mi na tobie zależy - powiedział, szybko szepcząc każde słowo.
- Wiem...
- Koniec widzenia! - usłyszeliśmy głos jednego z ochroniarzy Harry' ego. Obaj zaraz pojawili się przy nim i odsunęli go od krat.
- Harry! - wyciągnęłam rękę w jego stronę rozpaczliwie, ale on po chwili zniknął, krzycząc:
- Kocham cię całym sobą, Anabell!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz