- Harry? - zapytałam. I faktycznie, stał przy kuchence i coś mieszał w patelni.
- O Anabell. Wyspałaś się skarbie?
- Co ja tu robię? - zapytałam, gdy chłopak zwrócił na mnie swoją uwagę i kierował się w moją stronę.
- Aktualnie przebywasz - odpowiedział spokojnie, stając kilka centymetrów ode mnie.
- Powinnam być w domu - wyminęłam go, ale złapał mnie za rękaw bluzy i szarpnął do siebie tak, że odbiłam się od jego torsu.
- Ale nie jesteś. I nie będziesz.
- Co ty znowu odpieprzasz? Rodzice będą się martwić.
- No i? Właśnie o to mi chodzi.
- Co? - zatrzymałam się.
- Tak.
- Co ty gadasz? - wyszarpnęłam rękaw w jego uścisku i stanęłam przed nim. - To ty mnie wczoraj otumaniłeś tym gównem? - powiedziałam w niedowierzaniu. - To ma być twój genialny plan zemsty?! Do reszty cię pojebało?!
- Grzeczniej skarbie - warknął do mojego ucha, a mnie obleciał strach. - Mówiłem, że masz nie przeklinać.
- O... Oni i tak mnie znajdą i... I matka cię zabije za to...
- Nie Anabell. Oni nic mi nie zrobią. Ba, nawet nas nie znajdą - nadal mówił do mojego ucha, a przez jego oddech na mojej skórze, drżałam. - Nie wiedzą, gdzie mieszkam i zapewniam cię, to nie ulegnie zmianie.
- Ale...
- Nic już nie mów i nie waż się wychodzić z domu, bo będę musiał zamknąć cię w piwnicy, jak prawdziwą porwaną.
Wedle jego słów, po chwili siedziałam już przy stole i patrzyłam, jak brunet nakłada mi na talerz trochę jajecznicy.
- Smacznego.
Nie byłam głodna, ale żeby nie narobić sobie problemów, zjadłam to co było na talerzu i schowałam brudne naczynie do zmywarki. Stanęłam przodem do pleców loczka i westchnęłam, a potem zapytałam:
- I co teraz?
- Co masz na myśli? - odwrócił się w moją stronę i wpatrywał się intensywnie w moją twarz.
- No jak to co? Podobno jestem porwana!
- A czy jesteś tak traktowana?Zatkał mnie tym pytaniem.
- Nie rozumiem twojej logiki. Co ma dać ci ta zemsta?
- Nie pozwolę, by ktoś spiskował za moimi plecami - stał od stołu i postawił talerz na blacie, niedaleko od miejsca, gdzie stałam.
- Moi rodzice nie spiskowali!
- Powiedziałaś, że nie pozwolą mi się z tobą spotykać, a to jest jednoznaczne z tym.
- No nie powinieneś się dziwić. Jesteś kim jesteś, więc... - nie skończyłam, bo chłopak mocno złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie, a po chwili brutalnie pocałował, mocno wpijając się w moje wargi.
Chciałam się wyrwać, ale mocno trzymał, więc stałam, jak słup soli. Nie miałam ochoty na pocałunek w tamtym momencie. Po chwili zrozumiał, że nie mam zamiaru oddać pocałunku, więc odsunął się. Oddychał szybko, a ja skorzystałam z okazji i odeszłam od niego kawałek, stając w korytarzu.
- Wracam do domu.
- Nawet nie próbuj - powiedział spokojnie, a ja chciałam wykorzystać sytuację i nałożyłam szybko buty na nogi i chwyciłam za klamkę, otwierając drzwi. Nie zdążyłam przekroczyć progu, a ramiona chłopaka owinęły się wokół mojej talii i pociągnęły mnie do tyłu. - Powiedziałem coś. Chyba zacznę traktować cię, jak mojego więźnia.
****
Obiecany kolejny rozdział!
i jak?
Mmm ... :0 co on Rb? :/
OdpowiedzUsuńKurde :/
No nic czekam na next ;)
Powodzenia w dalszym i dużo weny :*
Xx
Uuu to się porobiło.
OdpowiedzUsuńWgl co ten Harry wyprawia? Głupio by było jakby ją zamknął w piwnicy. Ugh... Nie lubię piwnic :(
Super rozdział, życzę weny:*
Co się dzieje?! O.O
OdpowiedzUsuńI teraz może ją w piwnicy zamknie?!
Ale dlaczego on ją w ogóle "porwał"?
Co ten dziad kombinuje?! -.-
Rozdział świetny i czekam na kolejny <3
Weny :-*