Jego wzrok przeszywał mnie na wskroś, wręcz jakby chciał zobaczyć moją duszę.
- Ja...
- Anabell, odpowiedz - wyglądał, jakby był zły. Ale dlaczego? Przecież zeznałam na jego korzyść. Powiedziałam, że wszystko zmyśliłam, by odegrać się na nim za to, że rzekomo mnie zdradził z moją przyjaciółką... A badanie lekarskie zostało podrobione. O dziwo, uwierzyli.
- Wejdź - poprosiłam, a on wykonał moją prośbę, wchodząc do domu, nie zdejmując kurtki.
- Czekam, aż mi to wyjaśnisz - założył ręce na piersi i wpatrywał się, czekając, aż powiem coś.
- Zrobiłam tak, by uspokoić sumienie - westchnęłam, by choć trochę udać wiarygodną.
- Sumienie? Proszę cię - parsknął, kiwając przecząco głową, nie dowierzając w to, co mówię.
- Wypuścili cię. Jesteś wolny, powinieneś się cieszyć...
- Chcę wiedzieć dlaczego, powiedz mi prawdę, bo jakoś spokój twojego sumienia mnie nie przekonuje - warknął tylko.
Opuściłam głowę w dół, patrząc na swoje niebieskie kapcie w motyw króliczka, wydawały się ciekawe w tym momencie.
- To prawda, a teraz wyjdź, jestem zajęta.
Podeszłam do drzwi, chwytając za klamkę. Otworzyłam szeroko drzwi, dając do zrozumienia, że ma w tej chwili mnie opuścić.
- Nie odpuszczę - powiedział przez zęby i wyszedł, wyszarpując drzwi z moich rąk i trzaskając głośno nimi, aż zatrzęsła się futryna.Westchnęłam ciężko, opierając się o drewnianą powłokę. Nie sądziłam, że to spotkanie tak przebiegnie. W takim kierunku. Myślałam, że ucieszy się, że wyszedł z więzienia. Ale nie żałuję, że zrobiłam tak, a nie inaczej. Zależy mi na tym idiocie w jakiś sposób. Być może mam jakieś uczucie względem jego osoby. Oh, to wszystko jest tak bardzo pokręcone! Sama nie wiem, co myśleć! Chcę mu powiedzieć, że nie jest mi obojętny, że zrobiłam to dla niego, że chcę by był przy mnie... Ale boję się, że pozwoli sobie na za dużo i znowu stracę do niego zaufanie, którego nie odbudował...
Za szybko ufam ludziom... Liczyłam, że przez jakiś czas nie pokaże mi się na oczy, dając czas na uspokojenie. Ale nie. Przyszedł dwie godziny po rozprawie. Łzy pojawiły się w moich oczach, ale udało mi się nie wypuścić ich na policzki. Zostały na swoim miejscu.
Nie będę już słaba. Nie chcę już przez niego płakać.
****
Spotkajmy się.
Takiej treści dostałam sms od Harry' ego, dwa dni później, po tym incydencie. Nie odpisałam, nie zadzwoniłam. Jakbym nie widziała tej treści. Nie chciałam go widzieć, ani słyszeć. Mam go dość. Byłam zbyt zajęta czytaniem książki, gdy zadzwonił mój telefon. Nie patrząc, kto próbuje się do mnie dzwonić, odbieram.
- Halo?
- Czemu nie odpisałaś? - usłyszałam jego znajomą chrypkę.
- Daj mi spokój Harry. Nie chcę cię znać - westchnęłam i odłożyłam książkę na stolik, stający obok łóżka.
- Nawet nie waż się rozłączać! - usłyszałam jego donośny głos po drugiej stronie i normalnie wmurowało mnie w łóżko. Przestraszył mnie. - Po prostu się spotkajmy - powiedział spokojnym tonem, bez krzty zdenerwowania.
- Nie chcę.
- Nie obchodzi mnie to. Będę czekał na ciebie jutro o szóstej, w kawiarni na rogu ulicy Miltone.
Rozłączył się, nie czekając aż się zgodzę. Po prostu się rozłączył. Rzuciłam zła telefonem o łóżko i schowałam twarz w dłoni. On naprawdę nie da mi spokoju.
***
Następnego dnia, pięć minut przed szóstą, wyszłam z domu, zamykając go uprzednio na klucz i chowając do kieszonki spodni, idąc na spotkanie z Harrym. W ogóle nie miałam na to ochoty, ani również na to, by na niego patrzeć, choć gdzieś głęboko w sobie cieszyłam się z tego. Ale to jeszcze nie jest tak silne, bym naprawdę to poczuła. Weszłam do kawiarni i zdjęłam płaszcz. Przewiesiłam go w pół na przedramieniu i zaczęłam wzrokiem szukać długich włosów loczka. W końcu je znalazłam. Siedział plecami do mnie przy stoliku w rogu sali. Nie mogłam pomylić jego wyrzeźbionych mięśni poruszającym się za każdym jego ruchem. Podeszłam powoli do niego. Odchrząknęłam i podeszłam do stolika, siadając bez słowa. Jego wzrok utkwił na mojej twarzy.
- Czego jeszcze chcesz? - zapytałam w końcu, gdy przez dłuższy czas nic nie mówił, tylko patrzył na mnie. - Zniszczyłeś mnie. Mało ci jeszcze?!
- Nie chciałem tego - powiedział cicho, nadal na mnie patrząc.
- Myśli trzeźwego słowami pijanego. W tym przypadku czynami, Harry.
- Nie zapominaj, że nadal należysz do mnie.
*****
znowu krótki, chcecie jeszcze jeden dziś?
Perfect <3
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym jeszcze jeden. Jesteś GENIALNA !!!!!
Dużo weny :)
"Myśli trzeźwego słowami pijanego." ? :D Dziwny tekst :D A co do rozdziału to świetny ! :)
OdpowiedzUsuń