piątek, 8 stycznia 2016

Trzy

    Czy ja się właśnie przesłyszałam? Czy on chce, żebym go pokochała? Nie wyspał się, czy naćpał za dużo?
- Że, co proszę? - wstałam z jego kolan, mimo, że nadal trzyma mnie za obie dłonie.
- Czy to trudne dla ciebie?
    Nie no. Ja chyba jeszcze śpię! Anabell, wstajemy!
- Trudne? Pokochać ciebie? Człowieku, ty idź się leczyć, bo jesteś jakiś chory, rozumiesz?! - wyrwałam się mu. On natomiast podszedł do mnie blisko, szybko podnosząc się z krzesła.
- Nie podnoś na mnie głosu, w moim domu! - krzyknął mi w twarz, będąc kilka centymetrów od niej. Poczułam ścianę na plecach.
    W tym samym momencie uderzył mocno w ścianę pięścią kilka centymetrów od mojej twarzy. Był zły, bardzo zły.
- Dobrze, w takim razie wyjdę, bo i tak zamierzałam to zrobić.
    Jakimś cudem trafiłam na korytarz i po szybkim złapaniu w dłonie butów, szarpnęłam za klamkę i tak znalazłam się przed jego domem.
- Gdzie ty się wybierasz?! - wrzasnął i złapał mocno za mój łokieć.
- Do domu, a i dzięki za uratowanie życia - wyszarpnęłam się z uchwytu i ruszyłam do domu.
    O dziwo, nie szedł za mną, ale i tak przyspieszyłam, by być jak najszybciej w miejscu, w którym mogę czuć się bardziej bezpieczna. Nigdy, przenigdy nie pozwolę, by jakikolwiek facet, krzyczał na mnie i to z byle powodu.
I tego się trzymam.
    Po kilkunastu minutach dotarłam do domu. Jakimś cudem klucze były pod wycieraczką i po chwili jestem w środku.

--- Kilka minut później ---

    Do ciepłej wody dodałam trochę olejku waniliowego i po zdjęciu ubrań zanurzyłam swoje ciało w wodzie.
Zamknęłam oczy i zaczęłam analizować moją rozmowę z Harrym.
Ja mam go pokochać?
Jego?
Jest w ogóle jakiś na to sposób?
Czemu ja w się nad tym zastanawiam?
    Typ spod ciemnej gwiazdy, to nie do końca mój ideał, ale... Czy nie o kimś takim właśnie marzyłam?
Nie.

--- Następnego dnia, po południu ---

   Po śniadaniu poszłam się przejść, taki spacer. Niedziela - lubię je. Są takie słoneczne i beztroskie, nie tak, jak inne dni tygodnia.
Weszłam do parku usiadłam na pierwszej spotkanej ławce. Siedząc tak, nie mogę przestać myśeć o wczoraj. To po prostu niemożliwe. Ile bym razy nie uciekała myślami w całkiem inne rejony, to i tak umysł skieruje mnie na Harry'ego i to całe gówno.
    Siedzę tak sobie jakiś czas i podziwiam widoki, gdy ktoś niespodziewanie dotyka dłonią moje ramię. Odwracam się i widzę Harry'ego.
Serio?
- Co ty tu robisz? - zapytałam pierwsza.
-Jak to co? Spaceruję - wzruszył ramionami. Miał na sobie czarne spodnie i rozpiętą na dwa guziki białą koszulę w czarne pionowe pasy.
- Spacerujesz? - uhm, bo uwierzę.
- Tak.
- Chyba raczej za mną chodzisz, nie?
- Tak, chodzę za tobą - przytaknął, czego się nie spodziewałam.
- Dobrze wiedzieć - burknęłam tylko i spojrzałam w inną stronę.
- Przepraszam - usłyszałam od niego, po chwili milczenia.
- Za co mnie przepraszasz? - zapytałam i spojrzałam na niego zdziwiona.
- Za to, że na ciebie nakrzyczałem i sprawiłem ból. - Nie wierzę w to, co mówi. Jestem w ukrytej kamerze?
- Ja mam w to uwierzyć?
- Tak.
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę?
- Ja chyba nie chcę cię stracić. Dużo dla mnie znaczysz.
- Ale... - już chciałam rzucić jakąś ciętą ripostą do niego, ale mi przerwał.
- Wiem, że nie jestem twoim ideałem, ale pozwól mi chociaż spróbować.
- Skąd wiesz, jaki jest mój ideał?
- Nie ciągnie cię do niegrzecznych chłopców. To widzać - parsknął.
- Skąd tyle o mnie wiesz?
- Byłem przy tobie, kiedy o tym nie wiedziałaś.
Westchnęłam.
- I nadal będę.
-  Nie rozumiem - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Chyba powinnaś coś wiedzieć.
- Co takiego?
- Twoi rodzice...
- Co z nimi?! Coś się im się stało? - przerażona, podniosłam się z ławki.
- Nie. Usiądź - złapał mnie delikatnie za dłonie i pociągnął w dół, na drewnianą ławkę.
- Więc co się dzieje? - zapytałam zdezorientowana, ale zdecydowanie spokojniejsza.
- Twoi rodzice... Oni cię sprzedali - powiedział to w takim stylu, jakby w ogóle nie chciał mi tego mówić.
-Że co?! Jaja se robisz?! - zerwałam się na równe nogi, tym samym wyrywając swoje dłonie z jego uścisku. - Powiedz, że jest tu jakaś pieprzona kamera!
- Nie przeklinaj.
- Jak to sprzedali? - zachwiałam się lekko, przez co chłopak od razu zerwał się i podtrzymał mnie, bym się nie przewróciła.
- Dobili targu.
- A może powiesz mi dokładniej, a nie pół słówkami, jak idiota, co?!
- Dobra dobra. Uspokój się już - usiadłam i spojrzałam na niego wyczekująco, aż w końcu zacznie mówić cokolwiek.
- No czekam Harry. Powiedz mi z kim, za co, po co i czemu.
- Więc... Z moim ojcem, za nie subordynację wobec niego - powiedział na jednym wydechu.
- Nie rozumiem. Jaśniej proszę - warknęłam zła, choć jego słowa lekko mnie przerażały.
- Na pewno chcesz wiedzieć wszystko dokładnie?

5 komentarzy:

  1. Boskie :33
    Wow nie wierzę, że własni rodzice ją sprzedali :'(( to takie bezduszne i smutne :'((
    Kurde co za drań z jej ojca! ://
    Ahhh... no nic czekam na kolejny rozdział :)
    Powodzenia w dalszym i dużo weny słonko :'3
    U mnie coś nowego ;)
    Xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Woow genialny rozdział. I wgl super blog.
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością i życzę dużo, dużo weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewałam się czegoś takiego... Super :)
    Czekam na więcej xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Rodzice ją sprzedali?! O.O
    Czyli oni w ogóle nie wyjechali, a stworzyli pozór jakby uch nie było, czy jaka cholera?!
    Dopiero trzeci rozdział, a ja siedzę z otwartymi oczami i niedowierzam.
    Czuję, że teraz akcja rozbuja się na całego, więc czekam na next, a tobie weny ♡ ♡ ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział <3, ale nie zapomnijmy, że niektóre dziewczyny w Arabii czy Indiach na prawdę zostają sprzedawane jakimś facetom ich ,,mężom'', którzy je gwałcą i biją...

    OdpowiedzUsuń