Bez wiedzy
Harry' ego postanowiłam zrobić testy potwierdzające prawdopodobieństwo
tego, że możemy być rodzeństwem. Trzy dni od feralnego popołudnia
wysłałam do laboratorium szczoteczkę do zębów Harry' ego, a także moją.
Gdy o nią zapytał, powiedziałam po postu, że przez pomyłkę wyrzuciłam do
kosza i dałam mu nową. Na szczęście o nic nie pytał. Wyniki mają być za
dwa tygodnie. Boże, to będą najdłuższe dwa tygodnie życia!
Minęło już
kilka dni. Nie liczę nawet dokładnie, do cholery, źle się dzieje!
Harry... zmienił się. Już tłumaczę. Jeśli dobrze pamiętam, przez
pierwsze cztery dni wszystko było dobrze. Do czasu. Zawsze, gdy gdzieś
wychodził, mówił, za ile mniej więcej mm się spodziewać jego osoby w
domu.
Pierwszego
dnia powiedział, że idzie z kumplami na piwo, i że nie wróci późno. W
domu był po jedenastej wieczorem, ale nic nie mówiłam, no bo każdemu się
może zdarzyć zasiedzieć, czy zagadać. Czuć było od niego chmielem i
trochę wódką, ale to też olałam, w końcu; uprzedził, że idzie na piwo.
Gdy zobaczył mnie siedzącą w salonie, zapytał, dlaczego nie śpię i
zabrał na górę , poganiając do łazienki.
Kolejnego wieczora
doczekałam się go o pierwszej w nocy. Tym razem jego wytłumaczeniem było
to, że Louis zatrzymał go na kilka głębszych, a on nie mógł odmówić
kumplowi. Przymknęłam na to oko i położyłam go spać.
Dwa dni później w
domu nie pojawił się wcale. Wtedy dotarło do mnie to, że on po prosu
ucieka od problemu, jakim jest informacja o tym, iż niby jesteśmy
rodzeństwem. Do wyników badań został jeszcze tydzień, a ja już chciałam
wiedzieć, co wyszło. Całą noc przespałam na niewygodnej kanapie,
czekając, aż usłyszę trzask drzwi i do salonu wejdzie pijany Harry, ale
to nie miało miejsca. Obudziłam się w naszym łóżku. Otworzyłam oczy i
zobaczyłam plecy chłopaka, więc nie czekając na nic, wstałam i
przytuliłam się do niego, klękając na pościeli i obejmując jego szeroki
tors swoimi małymi ramionami.
- Hej Hazzu. - To było
takie nasze małe powitanie. On co rano powalał mnie z powrotem na łóżko i
rozśmieszał. A dziś nic, jakbym nic przed chwilą nie zrobiła. - Harry?
- Ja tak dalej nie mogę-
usłyszałam i zobaczyłam, jak chłopak podnosi się z miękkiego łóżka,
przechodzi kilka kroków w stronę okna.
- To znaczy, co nie możesz?
- Tak dalej żyć. To tylko trzy dni, a ja tak cholernie się od ciebie oddaliłem... - Zawiesił swój wzrok na chwilę na mnie.
- Harry, co ty chcesz przez to powiedzieć? - Mój głos zaczął niewyczuwalnie drżeć. Przestraszyłam się, tego, co zaraz powie.
- Nie chcę, żebyś była
dla mnie pokusą. Jesteś cholernie piękna, cudowna i kocham cię, jak
nikogo innego, ale świadomość, że jesteś moją siostrą mnie dobija i nie
chcę robić ci żadnej nadziei.
Po usłyszeniu tych
słów, poczułam straszny ból gdzieś w lewej części klatki piersiowej.
Było mi bardzo źle, a ból nie ustępował. Dotarło do mnie, że Harry mnie
zostawia, nie walczy. Harry Styles się poddał.
- Harry, czy chcesz mi powiedzieć, że to koniec? - Podniosłam swój wzrok na niego. Nadal stał w swoim wcześniejszym miejscu.
- Tak. Lepiej dla ciebie
będzie, jeśli jeszcze dziś się stąd wyprowadzisz - Wyszedł, nie
spoglądając na mnie już ani razu. Potem usłyszałam, jak wychodzi z domu i
zatrzaskuje za sobą drzwi frontowe.
Matko, rozdzial zajebisty no i ciekawe czy Anabel jest siostra Harrego. I co z nimi dalej bedzie.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscia czekam na nastepny i pisz go szybko bo nie moge sie doczekac tych wynikow.
Witam Aniołku :)
OdpowiedzUsuńWpadłam na twoje opowiadanie i muszę przyznać, że masz spory potencjał.
Rozdział jest dobrze napisany, szybko oraz miło go się czyta, pomimo, że wolę dłuższe... Krótko mówiąc spodobał mi się.
Po tym jednym rozdziale myślę, że fabuła jest ciekawa.
Oryginalny pomysł, bo jeszcze nic takiego nie czytałam.
Z chęcią dowiem się, co myślisz na temat mojego opowiadania.
Życzę powodzenia i pozdrawiam xxx
http://message-harrystyles.blogspot.com/