sobota, 13 sierpnia 2016

Czterdzieści Dwa

    Spojrzałam na Harry' ego, jak tylko usłyszałam nazwisko tego faceta od szminek. Wyglądał, jakby miał zaraz zwrócić obiad, albo co gorsza - udławić się przełykaną porcją. Powoli odłożył łyżkę na brzeg białego talerza i spojrzał na moją przyjaciółkę.
- Zayn Malik to twój były? - zadał pytanie, nie spuszczając z niej wzroku.
- No tak, to coś złego? Wiem, że jest bogaty i tak dalej, ale on tylko zaproponował spotkanie... Czemu miałabym odmówić? - Wpatrywała się w niego z nierozumiejącym wzrokiem.
- Kiedy się spotykaliście?
- No... Będzie jakoś rok temu? Czemu pytasz? - Podeszła do stołu i usiadła między mną, a Harry' m.
- Cóż, powiem ci droga Nath, że wpadłaś w niezłe bagno - oświadczył, po czym wstał, zabrał talerz do zlewu i wyszedł z kuchni, nie czekając na drugie danie. Odprowadziłam go wzrokiem, zanim całkiem nie zniknął za ścianą. Westchnęłam tylko i dokończyłam danie.
- A jemu co? - zapytała, zdejmując z ramienia torebkę.
- Nie wiem... Chcesz obiad? - wyminęłam jej pytanie, również wstając od stołu.
- Tak, po proszę.
    W sumie Harry miał chyba trochę racji. Nie chciałabym, żeby moja jedyna przyjaciółka została postawiona w tej samej sytuacji, co Grace. Nie przeżyłabym tego. Podałam obiad dziewczynie, a sama z wymówką, że rozbolała mnie głowa, udałam się szybko do mojej i Harry' ego sypialni.
- Harry? - zapytałam w przestrzeń pomieszczenia, nie znajdując w nim loczka.
- W łazience!
- Mogę wejść? - zapytałam niepewnie, podchodząc do brązowych drzwi.
- Ty zawsze. - Wiedziałam, że w tej chwili na jego wargach błąka się zadziorny uśmiech i mimo to, weszłam do łazienki, zastając bruneta stojącego przed lustrem. - Chcesz do mnie dołączyć? - Zauważyłam, że nie miał na sobie nic oprócz białego ręcznika na biodrach. Od razu poczułam gorące pieczenie na policzkach. Przeklnęłam siebie w duchu, za reakcję, przygryzając lekko wargę. - Ty mi chyba dziś na złość robisz - usłyszałam i zaraz poczułam dłonie Harry' ego na swojej talii i jego ciepły oddech na szyi.
- Nawet nie pomyślałam o tym.
- Zauważyłem.
- Harry... Bo zachowałeś się trochę chamsko w stosunku do Nath. Chyba lepiej by było, gdyby dowiedziała się o nim prawdy, niż brała cię za idiotę - powiedziałam niepewnie.
- Wiem. Nie chciałbym, by kiedykolwiek przechodziła przez to samo, co Grace. Nie życzę nikomu czegoś takiego. A skoro właśnie dowiedziałem się, że jest w miasteczku, nic nie stoi mi na przeszkodzie, by do niego iść.
- Ty chyba nie zamierzasz zrobić tego jeszcze dzisiaj? - zapytałam, znając już odpowiedź.
- Zamierzam. Doskonale wiem, gdzie jest - dopowiedział, wiedząc, jakie będzie moje kolejne pytanie.
- Mogę...
- Nie. Nie pójdziesz ze mną do niego. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, do czego może być zdolny. Jeśli zobaczyłby mnie z tobą, dodałby dwa do dwóch i wiedziałby, że jesteś moim słabym punktem. To nawet nie wchodzi w grę. Jest bogaty, na swoje kontakty. Mógłby zrobić wszystko. Idź lepiej na zakupy z Natty, czy coś - wytłumaczył, a ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Okej, niech będzie, skoro tak mówisz. - Poddałam się, bo wiem, że i tak nie mam co się z nim o to kłócić, jeśli chce, potrafi postawić na swoim.
- No i o to mi chodziło.
    Wyszedł z łazienki, zostawiając mnie w niej przez chwilę samą. Po przejrzeniu się w lustrze, wyszłam z niej. Harry siedział na łóżku i zakładał na prawej dłoń zegarek. Był kompletnie ubrany - miał na sobie czarne spodnie, do tego granatowa koszula z dwoma odpiętymi guzikami. Włosy zaczesał do tyłu, wiążąc je gumką. Na jego stopach jak zwykle wylądowały czarne botki. I jak zwykle wyglądał zabójczo.
- Tylko nie spotkaj po drodze żadnej napalonej laski - zastrzegłam, posyłając mu lekki uśmieszek, co i on oddał po chwili, uśmiechając się szeroko.
- Sarenko, tylko ty możesz być napalona na mnie - oznajmił, wstając i podchodząc do mnie. Zatrzymał się kilka centymetrów ode mnie.Czułam jego oddech na swojej skórze, delikatnie mnie owiewał, co dawało przyjemne ciarki na ciele. Od razu objęłam ramionami jego ogromną sylwetkę, czując, jak on robi to samo. Poczułam, jak unosi moje ciało, które chwilę potem ląduje na miękkim łóżku, a loczek znajduje się nade mną.
- Jak wrócę, to dokończymy tę zabawę w podchody - obiecał i ostatni raz pocałował mnie mocno w usta i wyszedł z pokoju.
    Jaka zabawa w podchody? Okej... Wstałam z łóżka i zeszłam na dół, gdzie zastałam w kuchni Natty. Tym razem dziewczyna wypełniała jakieś papiery.
- Co robisz? - zapytałam, siadając przy niej i patrząc co robi.
- Wypełniam rozliczenie od dochodów. Ty też musisz. Gdzie poszedł twój książę? - Podała mi dwa rodzaje dokumentu.
- Poszedł spotkać się z jakimś kumplem, dawno się nie widzieli, czy coś. Z jakiej okazji, skoro dopiero niedawno zaczęłam dopiero pracować?
- Nie wiem, taki wymóg od szefa. - Wzruszyła ramionami.
- Okej. - Jak trzeba to trzeba. Po uzupełnieniu dokumentów, zaproponowałam wypad na zakupy tak, jak chciał tego Harry. Przyjaciółka od razu się zgodziła. Poszła się przebrać i pół godziny potem idziemy spacerem w stronę centrum miasteczka, gdzie znajduje się kilkanaście sklepów, które dziś nas interesowały. Nie wzięłam pieniędzy Harry' ego. Odpowiedź jest bardzo prosta - mam swoje oszczędności. Nie lubię brać czyichś, nawet jeśli on sam włożył mi je do portfela i powiedział, że mam kupić sobie coś seksownego. Cały Harry. Zapewne, gdy wróci i zobaczy, że nie wzięłam tych pieniędzy, będzie zły... No cóż, będzie trzeba go udobruchać.
- Zayn napisał mi, że zadzwoni koło wieczora, bo wpadł jego znajomy i muszą powspominać - usłyszałam, co wytrąciło mnie z moich myśli. Woah, mam tylko nadzieję, że Harry nie wróci z podbitym okiem, czy coś. Wiem, że będzie się powstrzymywał, żeby mu nie przyłożyć. Nie, nie będę o tym myśleć teraz, bo wrócę do domu i będę się martwić.
- Ok, może wejdźmy do tego sklepu? - zaproponowałam, gdy zauważyłam pierwszy sklep odzieżowy.
- Dobra.
    Tutaj kupiłam sobie tylko białą sukienkę i baletki do niej. Cała kreacja ( o ile można ją tak nazwać ), sięgała mi trochę wyżej niż do połowy ud. Miała krótkie rękawki i dość duży dekolt zakończony delikatną koronką, ale była taka ładna, że nie mogłam jej nie kupić. Baletki były klasyczne - białe.
    Kolejnym sklepem był sklep z bielizną. Natty strasznie mnie błagała, by do niego wejść, twierdząc, że chce zrobić dobre wrażenie na Maliku. Ok, ale nie sądzę, by to bielizna miała zrobić na nim wrażenie... Gdy ona wybierała sobie różne komplety, ja przyglądałam się niektórym. Przyznam, że kilka było całkiem ładnych i Harry na pewno nie miałby nic przeciwko nim, ale jednak powstrzymałam się przed zakupem chociażby jednego z nich. Nagle po dużym pomieszczeniu rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości na mój telefon. Wyciągnęłam urządzenie z torebki i odblokowałam go, widząc, że to sms właśnie od Harry' ego.

Od Harry:
Wróciłem już do domu. Czekam na ciebie. Pozbądź się swojej przyjaciółki na dzisiejszy wieczór, co? Mam dla ciebie niespodziankę <3

    Uśmiechnęłam się szeroko na jego wiadomość, czując, że dzisiejszy wieczór będzie całkiem przyjemny. Nagle przede mną pojawiła się Natt, rozmawiająca z kimś przez telefon. Patrzyłam na nią wyczekująco.
- To do zobaczenia! - zakończyła rozmowę, cała rozpromieniona. Schowała telefon do kieszeni i od razu powiedziała: - Spotkam się dzisiaj wieczorem z Kate, pamiętasz tą rudą ze szkoły?
- Pamiętam - odpowiedziałam.
    Nie wiedziałam, że one obie mają ze sobą jakikolwiek kontakt po tym, jak Kate powiedziała jej, że jest lesbijką i bardzo ją lubi. Myślałam, że zerwała z nią kontakt, bo bała się, że dziewczyna może polubić ją bardziej niż powinna, a teraz nagle się spotkają?
- Myślałam, że zerwałaś z nią kontakt - powiedziałam, gdy ta podeszła do kasy, by zapłacić za wybrane rzeczy.
- Bo tak było, ale kiedyś zadzwoniła i powiedziała, że nie jestem w jej typie, ale chciałaby utrzymywać kontakt koleżeński czy coś. Czemu miałabym się nie zgodzić.
- Okej. Chodźmy już. - Nie ciągnęłam już tego tematu.
    Obeszłyśmy jeszcze kilka sklepów i półtorej godziny później byłyśmy już w domu. Od progu czuć było całkiem przyjemne zapachy.
- Co tak pachnie? - zapytała Natt, rzucając torby z ubraniami na podłogę w korytarzu.
- Nic dla ciebie! - usłyszałyśmy, na co ja się uśmiechnęłam, a dziewczyna warknęła coś pod nosem. Odłożyłam swoją małą torebkę na szafkę, a sama poszłam przywitać się z Harry' m.
- Cześć - powiedziałam, jak tylko ujrzałam jego sylwetkę stojącą tyłem o mnie. Od razu, na dźwięk mojego głosu, odwrócił się i uśmiechnął szeroko. Stał teraz przede mną w tym samym wydaniu, co jeszcze dwie godziny temu, tyle, że miał na sobie jeszcze fartuch kuchenny, co tylko sprawiło, że stał się jeszcze bardziej pociągający.
- Witam - odpowiedział i od razu przyciągnął mnie do siebie, gdy tylko byłam w zasięgu jego rąk.
- Co tam gotujesz? - zapytałam ciekawa.
- Nie powiem ci. To na naszą romantyczną kolację, o której nic nie wiesz.
- Wiem już, że jest romantyczna - uśmiechnęłam się, co on wykorzystał i pocałował moje usta tak, jakby to miał być nasz ostatni pocałunek.
- Więcej nic się nie dowiesz. A teraz uciekaj mi stąd. - Odwrócił mnie do siebie plecami, popchnął lekko do przodu, a na koniec klepnął w tyłek. Odwróciłam się, by coś mu powiedzieć, ale ten mieszał już zacięcie drewnianą łyżką w garnku. Westchnęłam tylko, kręcąc głową i wróciłam na korytarz, by zabrać swoje zakupy. Torby nie było, więc uznałam, że wzięła je Natty. Od razu udałam się na górę do jej tymczasowego pokoju.
- Masz swoją kieckę. - Rzuciła we mnie torbą, w której była. Wyjęłam ją z opakowania i rozłożyłam na łóżku. - Jest naprawdę ładna - uznała, na co tylko się uśmiechnęłam.
- Wiem i zamierzam ją dziś założyć - oznajmiłam, wyjmując również buty.
- Oj coś czuję, że dobrze robię znikając na wieczór. I wiesz co, na noc też nie wrócę. Nie wiem, co zastanę w tym domu - stwierdziła, wyjmując swoje ubrania i układając je w równą kostkę obok.
- Już nie bądź tak do przodu. Skąd ty to możesz wiedzieć, co?
- No proszę cię. Nie widzisz, że się stara? Przecież od tak nie robi dla ciebie kolacji. - Wysunęła pierwszy argument, podchodząc do szafy i chowając w niej ubrania, dzieląc na odpowiednie półki: spodnie, koszule, t - shirty, bielizna i buty.
- Okej, masz rację.
- No i ten jego dobry humor - dodała z przekąsem, zamykając szafę i siadając obok mnie.
- Harry ma zawsze dobry humor - powiedziałam, udając oburzenie.
- Dobra, jak chcesz - ucięła temat. Westchnęłam i zabrałam sukienkę wraz z butami i wyszłam z jej pokoju. Dowiedziałam się jeszcze, że dziewczyna wychodzi za godzinę, i tak jak powiedziała, nie wróci na noc.
    Sukienka ponownie wylądowała na, tym razem, naszym łóżku, a buty przy nim. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, dostrzegając w nim bałagan. Nie do wiary, że zrobił to Harry - cóż, innego winowajcy nie było, wszędzie walały się jego koszule, bądź koszulki. Szybko się z nimi uwinęłam i kilka minut potem brałam prysznic. Ciepła woda zmyła ze mnie cały dzisiejszy dzień i byłam gotowa na to, co przygotował Harry. Wyszłam z kabiny i wytarłam swoje ciało ręcznikiem, którym okryłam swoje ciało i tak wymaszerowałam z zaparowanej łazienki do pokoju. W pomieszczeniu zastałam Harry' ego, który zapinał właśnie guziki swojej koszuli. Gdy mnie zobaczył, zawiesił dłużej oko na pokrywającym moje ciało ręczniku i powiedział:
- Natty już wyszła, będzie jutro.
- Dobrze - odpowiedziałam, kiwając głową.
- Cholera, jak ty dobrze wyglądasz w tym ręczniku sarenko - usłyszałam jego słowa, a zaraz po tym, poczułam jego dłonie na moich biodrach.
- Super, ale daj mi się ubrać. - Zdjęłam jego dłonie z mojego ciała i podeszłam do łóżka, gdzie nadal znajdowała się moja sukienka. Wraz z nią udałam się ponownie do łazienki, ignorując całkowicie bruneta, który obserwował każdy mój ruch. Bałam się, że zaraz się na mnie rzuci, czy coś. - Już jes...
    Weszłam z powrotem do pokoju w nadziei, że Harry jeszcze tam jest, ale przeliczyłam się, pokój był pusty. Zeszłam więc na dół, słysząc dochodzącą z salonu cichą muzykę. Sam Harry stał przed bogato zastawionym stołem z szerokim uśmiechem, patrząc wyłącznie na mnie. To wspaniałe uczucie, wiedząc, że jesteś dla kogoś tak ważny, że patrząc na nią, w jednej chwili nie liczy się całkowicie nic, oprócz tej osoby.
- Wyglądasz nieziemsko - powiedział, gdy przyjrzał mi się dokładnie z góry na dół.
     Jedyne, co zrobiłam ze swoim wyglądem, to wyprostowałam włosy i zaczesałam grzywkę do tyłu tak, iż nie było jej w ogóle widać. Lekki makijaż podkreślający oczy, do tego sukienka i bose stopy. Uśmiechnęłam się lekko, czując dumę z tego, że potrafię wprawić go w zachwyt moją małą osobą.
- Dziękuję.
    Usiedliśmy przy stole, a Harry opowiadał o każdym daniu i sałatce, która stała przed nami. Czas przy jedzeniu mijał nam obojgu zaskakująco szybko. Ja opowiadałam mu o moim dzisiejszym, całkiem nudnym dniu, a on o spotkaniu z Zaynem, które nie było takie straszne, jak je sobie wmawiałam.
- W sumie przez dobrą godzinę miałem ochotę go zatłuc, ale wysłuchałem go, nawet pytał o Grace... Obiecał nawet, że pójdzie na jej grób. Ale nie rozmawiajmy teraz o tym. Chciałbym zabrać cię teraz w jedno miejsce - oznajmił, wstając ze swojego miejsca na przeciw mnie. - Tak na rozluźnienie.
- W jakie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz